9 maja, podczas kontynuacji sesji na Radzie Warszawy, na sali pojawili się rodzice i pracownicy edukacji, którzy protestowali przeciwko planom warszawskiego Ratusza w sprawie cięć etatów i reorganizacji niektórych aspektów prowadzenia szkół.
Widąc, że pojawiła się taka grupa mieszkańców, niektórzy radni próbowali wnioskować o zmianę w porządku obrad, tak, aby ten temat mógł być poruszony na sesji. Jak można było się spodziewać, 30 radnych głosowało przeciwko, czyli wszyscy obecni radni Platformy. Mieszkańcy, którzy pierwszy raz byli na sesji Rady, czuli się obrażeni i zignorowani.
Głośno krzyczeli z sali hasła takie jak "Edukacja, to nie towar!", "Politycy na zasiłki" oraz "Ostatnia kadencja". Pani przewodnicząca Rady, w stylu już bardzo znanym innym aktywistom, przewała obrady. Kiedy już wznowiono obrady, ktoś zobaczył, że w korytarzu była bardzo duża grupa policjantów, jakby w oczekiwaniu na zamieszki. Krzyknięto do radnych, że wezwali na mieszkańców antyterrorystów. Jedna osoba krzyczała, że to politycy są prawdziwymi terrorystami. Niedługo po tym, opuszczono salę. Szykują się kolejne protesty.